Dramat na Wdzydzach. Rozbitków uratowała ekipa przystani "U Grzegorza" oraz interweniujący strażacy
Porywisty wiatr, burza z piorunami, grad i deszcz - taka pogoda towarzyszyła akcji ratunkowej na jeziorze Wdzydze. Ledwo się zaczął majówkowy, długi weekend, a już pierwsze groźne zdarzenie na wodzie.
Tragicznie mogło skończyć się żeglowanie dwójki załogantów, gdyby nie powiadomienie służb ratunkowych o wywróceniu się jachtu. Nie wiadomo kto zawiadomił służby, ważne jest, że rozbitków udało się wyciągnąć z wody, a tym samym uratować ich życie.
W poniedziałek kościerscy strażacy zostali powiadomieni około 14.30, że na jeziorze Wdzydze przewróciła się żaglówka i dwie osoby są w wodzie. - Od razu zadysponowaliśmy 3 nurków ze Specjalistycznej Grupy Ratownictwa Wodno-Nurkowego wraz z najmocniejszą łodzią, jaką dysponujemy w powiecie, oraz jednego ochotnika z OSP Kościerzyna - powiedział nam komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Kościerzynie, bryg. Tomasz Klinkosz. - Skontaktowaliśmy się szybko z przystanią "U Grzegorza", która dysponuje sprzętem pływającym, żeby przystąpili do akcji, a my już jedziemy na miejsce - dodaje komendant.
Nie było dokładnie wiadomo, gdzie zlokalizowany jest wywrócony jacht. W akcję poszukiwawczą z przystani szybko wypłynęły dwie jednostki - mała łódź motorowa i stateczek turystyczny. Gdy strażacy dojechali na brzeg jeziora, szybką łodzią wypłynęli na ratunek. - Od zachodniej strony wyspy Ostrów, w połowie długości, ponad 2 km od brzegu, a więc daleko od brzegu, zastaliśmy przewróconą łódź i ratującą rozbitków ekipę z przystani - opowiada komendant. - Z wody podjęto kobietę, a uratowany sternik wylewając wodę z kokpitu próbował nie dopuścić do zatonięcia jednostki. Podjęliśmy decyzję, że rozbitków należy natychmiast przetransportować do "Przystani u Grzegorza", bo byli na granicy wychłodzenia - dodaje Tomasz Klinkosz. Ekipa z przystani zabrała więc dwójkę uratowanych, a strażacy podjęli trud wypompowania wody z jachtu, a następnie odholowali go do przystani.
Akcja trwała około dwóch godzin przy bardzo zmiennej pogodzie. Raz świeciło upalne słońce, raz silnie wiało, był grad, deszcz i burza z piorunami. Okazuje się, że straż pożarna jest o tej porze roku jedyną służbą, która może podjąć akcję ratunkową. WOPR ani policja nie pełni jeszcze swoich dyżurów.
- Należy podkreślić wielkie poświęcenie ekipy "Przystani u Grzegorza", odwalili kawał dobrej roboty. Są zawsze skorzy do pomocy, bardzo dobrze znają jezioro, mają sprzęt gotowy do akcji, bardzo dobrze nam się z nimi współpracuje - chwali komendant Tomasz Klinkosz.
Warto też podkreślić, że jezioro Wdzydze jest bardzo zdradliwe dla uprawiających sporty wodne. Zdarzają się na nim nagłe podmuchy wiatru przewracające jednostki. Niektóre z nich skończyły się śmiercią, nawet doświadczonych żeglarzy.
(ak) Fot. PSP Kościerzyna