Skip to main content

Zdemolowane i puste paśniki. Teren "pod opieką" myśliwych


20 marca 2020
Zdemolowane i puste paśniki. Teren "pod opieką" myśliwych

Zdemolowane paśniki, brak soli w lizawkach, stara karma - tak według jednego z myśliwych wygląda powierzony kołu łowieckiemu przez Lasy Państwowe obszar łowiecki znajdujący się w lasach na terenie czterech gmin.

 

- Była tu kiedyś prawdziwa ostoja jelenia - teraz trudno spotkać nie tylko takie okazy - opowiada nam myśliwy z Koła Łowieckiego "Bielik". - Wygląda na to, że przez zaniedbania zwierzyna wyniosła się z tego obszaru gdzie indziej.

 

Myśliwy opowiada, jak powinno wyglądać dbanie o zwierzynę, by ta mogła żyć w swoim naturalnym środowisku na danym obszarze. A obszar ma prawie 7,8 tys. hektarów i znajduje się w obrębie czterech gmin: Kościerzyny, Karsina, Starej Kiszewy i Czerska (powiat chojnicki).

 

Rozpadające się paśniki, puste lizawki

Mężczyzna pokazuje nam puste lizawki soli, w których powinna być na bieżąco wykładana sól, by zwierzęta mogły zlizywać jej zawartość. Jedne są puste, inne, obalone za starości, zalegają na ściółce. W jeszcze innym miejscu paśniki nie tylko są w opłakanym stanie, ale zalegają na nich resztki starego, ubitego siana. - To siano nie jest świeże, leży tu już kilka lat - tłumaczy nam nasz rozmówca. - Kilka razy w roku zawartość paśników powinno się uzupełniać według stanu zużycia, jesienią powinien być wykładany owies, świeże siano, czy snopówka, a potem na wiosnę, gdy przychodzi koniec sezonu, paśniki się czyści - opowiada myśliwy.

 

Nasz rozmówca z żalem pokazuje, że w każdym z miejsc dokarmiania zwierzyny nie widać jej śladów. - Znam te miejsca na co dzień i od lat, grunt byłby tu mocno zdeptany, a tu nie ma nic - opowiada z żalem.  I według myśliwego zwierzyna wyniosła się stąd, bo nie ma co jeść i nie ma komu o nią dbać.

W jednym miejscu natykamy się na rozsypaną karmę, widać, że to ziarno zostało niedawno przez kogoś dostarczone. - Oo. Akurat tu jest, ale to i tak nie zmienia stanu całości - mówi rozmówca.

 

Myśliwy, który chce pozostać anonimowy jest członkiem Koła Łowieckiego Bielik. Opowiada, że co roku na walnym zebraniu członków koła zarząd przedstawia sprawozdania i plany, zgodnie z którymi na wspomniany obszar jest dostarczana karma w ilości nawet kilkudziesięciu ton rocznie. - W lesie widać, że to tylko bujdy zapisane na papierze. Jesienią, jak przywiozą 3-4 tony resztek z sortowni warzyw to jest wszystko, a na zebraniu słyszymy, że nawet 60 ton wyłożono - mówi mężczyzna. - Koło składa się głównie z wojskowych, niektórych bardzo wpływowych, a niestety wojskowi nie mają pojęcia o hodowli zwierząt, ani nie znają się na gospodarce łowieckiej, a leśnicy siedzą cicho, bo boją się o swoją pracę w państwowej firmie - ocenia myśliwy.

 

Ta sytuacja, według myśliwego, może trwać nawet od 10 lat. - Na takim obszarze było kiedyś od 10 do 15 paśników, teraz są trzy w stanie rozpadu - opowiada. - Kiedyś, gdy ze starości paśnik się rozpadał, w jego miejsce stawiano nowy, tymczasem tu jest tak, że paśniki znikają - mówi myśliwy. Mężczyzna pokazuje też płytkie rowy, do których wrzucało się kiedyś karmę. - To karmiska, przy których zawsze było pełno śladów zwierząt, a które przez braki karmy zdążyły zarosnąć. Zwierzyny tu już nie ma - dodaje z żalem.

djmedia:257

Obszar łowiecki, po którym obwozi nas nasz rozmówca, zgodnie z prawem podlega kontroli Lasów Państwowych, w tym przypadku Nadleśnictwu Kościerzyna.

- Generalnie odstępuje się od dokarmiana zwierzyny, szczególnie teraz, gdy są łagodne zimy. Dodatkowo, występuje zagrożenie chorobą ASF (afrykański pomór świń - przyp. red.). Dlatego raczej leśnicy i myśliwi unikają tego, żeby zwierzyna gromadziła się w jednym miejscu - tłumaczy nam Nadleśniczy Nadleśnictwa Kościerzyna, Krzysztof Frydel. - Dlatego lizawki przy paśnikach nie zawsze będą wyposażone w sól, a mogą być rozstawione w innych miejscach, bo chodzi o rozproszenie dzika po całym obwodzie - mówi nadleśniczy. - Nie wiem, jak ma to zorganizowane koło łowieckie, bo nie jestem władny prowadzić aż takiego nadzoru - dodaje.

- A znikające i zdemolowane paśniki? - pytamy nadleśniczego.

- Powinno się dbać w takim zakresie, w jakim jest ustalone w planach gospodarczo - łowieckich - wyjaśnia Krzysztof Frydel. - Koło może likwidować paśniki również z tego powodu, bo wskazują na to Lasy Państwowe. Jeżeli w pobliżu nastąpił zrąb lasu i nieopodal znajduje się uprawa, to taki paśnik przeznacza się do likwidacji, ponieważ zwierzyna może wychodzić i zgryzać uprawy czyli je uszkadzać. I taki paśnik się przenosi, a jeśli jest w takim stanie, że się nie da, to koło powinno go uprzątnąć - tłumaczy nadleśniczy.

 

Nadleśniczy zadeklarował, że na teren dzierżawiony przez koło łowieckie Bielik pojadą pracownicy Nadleśnictwa Kościerzyna i sprawdzą stan obiektów.

 

Tekst i zdjęcia

Adam Kiedrowski

Tak wygląda ambona myśliwych. Obalona ze starości drabina.